Kiedy w 56 minucie meczu, żegnający się z Lechem Lubomir Satka strzelił na 2:0 wiedziałem, że już nic nie odbierze Kolejorzowi trzeciego miejsca w sezonie 2022/2023. Kiedy kilkadziesiąt minut po meczu w naszej loży pojawił się sam SZEF SZEFÓW, wiedziałem też, że zasnąć mi tej nocy nie będzie łatwo. Z emocji! Ale po kolei…
Ostatni
mecz przy Bułgarskiej z Jagiellonią Białystok miał być tylko formalnością do
sięgnięcia po brązowy medal w sezonie 2022/2023. I rzeczywiście tak było.
Lechici cały pojedynek mieli pod kontrolą, a czterdziestotysięczna publiczność
bawiła się na trybunach tak dobrze, jak nasi zawodnicy na boisku. Po ostatnim
gwizdku sędziego zapanowała wspaniała, wręcz piknikowa atmosfera. Były śpiewy,
były upominki, były pożegnania opuszających Lecha piłkarzy. W tym gronie był
też mój ulubiony zawodnik niebiesko – białych Michał Skóraś, ale cóż, nie da
się go oglądać w przyszłym sezonie w Poznaniu, to będzie trzeba kilka razy
wybrać się do Belgii????.
W każdym razie humory wszystkim dopisywały, nawet głównemu Bossowi, którego
miałem okazję poznać i urządzić z nim sobie ciekawą pogawędkę. Pierwszy raz
miałem okazję zobaczyć na własne oczy p. Jacka Rutkowskiego, który (wraz ze
swoją ekipą) uczynił z Kolejorza polskiego giganta oraz liczącą się w
europejskich pucharach drużynę. Sam szef szefów w klubie z ul. Bułgarskiej to
przemiła osoba. Bardzo zaimponował mi sposób w jaki się wypowiada, a Jego
spostrzeżenia na temat piłki były bardzo logiczne. Nie ma się jednak co dziwić,
to właśnie p. Jacek Rutkowski dawno temu podjął to ryzyko, „wszedł” w Lecha
Poznań i spowodował, że setki tysięcy kibiców w Polsce mogą mieć teraz wiele
powodów do dumy. Sposób zarządzania klubem jest modelem wręcz idealnym. Albo
inaczej, to idealny model. Nie dosyć, że Kolejorz osiąga bardzo dobre wyniki
(sportowe) na arenie międzynarodowej, to Jego stabilność finansowa nie jest w
najmniejszym stopniu zagrożona. Jest to bardzo rzadki przypadek, w którym
prowadzenie klubu piłkarskiego nie wiąże się z ponoszeniem permanentnych strat
w jego kasie. Po prostu trzeba umieć to robić, a Panowie Rutkowscy (Operacyjnie
działa syn p. Jacka – Piotr) wraz z p. Karolem Klimaczakiem wykonują naprawdę
dobrą robotę. Wiem, że wielu z Was chciałoby teraz napisać, że od klubu
oczekiwałoby jeszcze większych osiągnięć na arenie międzynarodowej. Ale
kochani…, myślicie, że ja bym nie chciał? Myślicie, że zarząd o tym nie myśli?
Każdy z nas o tym marzy, jednak prowadząc tak duże przedsięwzięcie jak poważny
klub sportowy, trzeba zachowywać równowagę. Zwróćcie uwagę, że polityka, jaką
prowadzi zarząd Lecha z roku na rok przynosi nam – fanom, coraz więcej radości.
Do Lecha trafiają coraz lepsi piłkarze, a z każdym rokiem niebiesko – biali
zachodzą coraz dalej w europejskich pucharach. Panowie Rutkowscy z p.
Klimczakiem dbają o wyniki, ale dbają też o to, żeby niespodziewane sytuacje
(jak np. Covid) nie rozłożyły klubu na łopatki. I robią to znakomicie, o czym
świadczy chociażby fakt tak fantastycznej frekwencji jaka pojawia się na każdym
spotkaniu Lechitów.
Poza tym, ci
goście mają jeszcze inne zalety. Chociażby Piotr Rutkowski, który pokazał nam,
że potrafi dotrzymać słowa. Wiecie
zapewne, że V-ce Prezes założył się z „Krzysiem” Velde o to, że ten nie strzeli
min. 15 bramek w sezonie. Piotr zakład przegrał, co oznacza, że podczas trzech
pojedynków Kolejorza musi przywdziać koszulkę z napisem Velde! I co? Już
podczas potyczki z Jagiellonią Białystok mogliśmy zobaczyć młodszego z panów
Rutkowskich w niebieskim trykocie z nazwiskiem norweskiego piłkarza na plecach.
Kiedy
Piotr Rutkowski po krótkiej rozmowie z nami, wrócił do loży prezydenckiej, ja
świętowałem dobry sezon w wykonaniu Lecha, wraz z jego czołowymi piłkarzami. W
pierwszej kolejności złożyłem duże gratulacje Filipowi Bednarkowi. Ten gość
przychodząc do Kolejorza, nie do końca wiedział jaki będzie Jego status w
drużynie, jednak szybko okazało się, że wskoczył na bramkarza nr 1 i tej
pozycji nie oddawał już do końca. Mało tego, Filip w minionym sezonie zachował
aż 23 czyste konta, co oznacza, że pobił w tym względzie kilka rekordów, które
przebić kolejnym golkiperom będzie niezwykle trudno. Brawo Filip!
Drugą
osobą, której medal miałem przyjemność „uścisnąć” był Filip Szymczak.
Niesamowity gość! Skromny, zawsze uśmiechnięty, bezproblemowy… Filip to
chłopak, który (jestem tego pewien) zrobi oszałamiającą karierę. Na boisku
dojrzewa tak szybko, że wszyscy przecieramy oczy ze zdziwienia. Pewnie sam
Szymczak nie spodziewał się takiego wybuchu formy, która po świetnie
przepracowanym najbliższym okresie letnim, nieraz przyniesie nam – kibicom
wiele radości, w postaci bramek i asyst tego dwudziestojednoletniego zawodnika.
I na koniec
ten, którego odejście z Poznania spowoduje, że niejednemu łezka w oku się
zakręci. Przebojowy, bramkostrzelny, zawsze grający z sercem dla swojej drużyny
– Michał Skóraś. Jeszcze przed wyjazdem do Belgii udało mi się z nim i Jego
partnerką Adą, cyknąć pożegnalną fotę. I chociaż „pożegnalna” to może zbyt
mocne słowo, ponieważ mam zamiar bywać na meczach „Skóry” w barwach FC Brugge,
to jednak przez chwilę poczułem się trochę smutny. Zastąpić Michała w Lechu to
na pewno nie będzie łatwa „operacja”. Jednego jestem za to pewien, popularne w
Poznaniu „Rutki” coś wymyślą, a Skóraś, jeśli nie w Lechu (póki co????) to będzie dawał nam
wiele radości w meczach Reprezentacji Norodowej.