Każdy kto mnie zna wie, że jestem taki trochę pomieszany. Trochę Warciarz, trochę Lechita. Kiedy byłem mały, gdyby ktoś kazał mi nagle wskazać klub w jakim chciałbym trenować piłkę nożną, bez wahania odpowiedziałbym LECH POZNAŃ. I takie zresztą miałem zamiary, gdy w wieku 10 lat rozgrywałem mecz międzyszkolny, który obserwował ówczesny trener młodych Lechitów, pan Białas. Po zakończonym pojedynku podszedł on do mnie i zaprosił na treningi do trampkarzy niebiesko – białych. Byłem w siódmym niebie. Był jednak mały problem. W zasadzie nie nawet taki mały, ponieważ to on spowodował, że ostatecznie wylądowałem w trampkarzach Warty Poznań. Otóż w tamtym czasie, V-ce prezesem klubu z Wildy był mój dziadek, Bolesław Zawal i moi rodzice nie wyobrażali sobie, abym zamiast w „Zielonych” podjął treningi w „Niebieskich”. W ten właśnie sposób zostałem piłkarzem Warciarzy. Moja przygoda z tym klubem trwała osiem lat, aż kolejna już kontuzja kolana wyeliminowała mnie z „profesjonalnego” uprawiania tego najbardziej oglądanego sportu na świecie. Przez cały ten czas moje piłkarskie życie wyglądało tak, że grałem w Warcie, a jako widz uczęszczałem na Bułgarską. Moje serce było podzielone, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało, dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy „Zieloni” utrzymali się drugi raz z rzędu w ekstraklasie, a Lech …
No właśnie. Kiedy Warta zapewniła sobie już utrzymanie, wszystkie oczy były zwrócone na piłkarzy Lecha. Setna rocznica powstania klubu musiała zakończyć się Mistrzostwem. Ile to nas wszystkich kosztowało nerwów. Oglądając mecz z Piastem Gliwice przechodziłem prawie zawał serca, ale na szczęście niezawodny Ishak spowodował w 85 minucie meczu, że cudownie ozdrowiałem. Po tym pojedynku Kolejorz ponownie wskoczył na fotel lidera. Sprawę mistrzostwa miał w swoich rękach. Należało tylko wygrać pozostałem dwa mecze, a nawet i to ostatecznie nie okazało się konieczne, ponieważ w przedostatniej kolejce, Raków Częstochowa niespodziewanie uległ Zagłębiu Lubin. Tak, tak temu samemu Zagłębiu Lubin, z którym Kolejorz mierzył się w ostatniej swojej potyczce minionego sezonu przy po brzegi wypełnionym poznańskim stadionie.
… i ja miałem ogromne szczęście być oczywiście na tym meczu i wspólnie z ponad 40 tysięczną widownią przeżywać oficjalne wywalczenie kolejnego tytułu MISTRZA POLSKI. Wśród tej 40 tysięcznej widowni byli również także moi przyjaciele, znajomi, „gwiazdy”. Byłem przeszczęśliwy. Managerowie z piłkarskiej agencji Fabryka Futbolu byli tego dnia przy mnie. Albo to ja byłem przy nich. Obojętnie. Byliśmy po prostu razem. Oni zawsze bardzo dbają o to abym ja był zadowolony. Oni spełniają moje marzenia, a góruje w tym Przemek Erdman, chociaż naprawdę cała „Fabryka” jest znakomita. O co tylko poproszę chłopaków, oni mi pomagają. Czy to przyśpieszyć wizytę u radiologa, czy załatwić bilety na jakieś wydarzenie, czy inne drobne przysługi, których mógłbym wymieniać bez liku. Oprócz w/w gentlemanów z FF, tego dnia miałem okazję spotkać i zamienić kilka słów z innymi znakomitymi postaciami, które możecie zobaczyć na poniższych fotach, czyli…
Jarosław Araszkiewicz – legenda Lecha Poznań, piłkarz wybrany do jedenastki 100 lecia Kolejorza
Łukasz Trałka – były zawodnik Lecha, miał znaczący wkład w utrzymaniu się Warty w ekstraklasie, piłkarz, który rozegrał ponad 400 spotkań w najwyższej piłkarskiej klasie rozgrywkowej w Polsce
Czesław Michniewicz – trener Reprezentacji Polski, człowiek, który o piłce wie chyba wszystko, a który wprowadził biało – czerwonych do Mistrzostw Świata w Katarze
Liber – najlepszy piłkarz wśród piosenkarzy, twórca i wykonawca wielu piosenek dotyczących Lecha, wielki fan Kolejorza
Błażej Telichowski – były zawodnik wielu klubów ekstraklasy (w tym oczywiście Lecha), człowiek instytucja – jak coś potrzebujesz, dzwoń do „Telicha”, zawsze uśmiechnięty
Przemek Erdman i Tomek Magdziarz – o Przemku wspomniałem już wyżej, to z nim mam największą więź. Tomek – znakomity człowiek. Zawsze pomoże. Zawsze.
Szymon Pacanowski (stoimy razem na zdjęciu z medalem za zdobycie MISTRZA POLSKI przez Lecha), Dawid Dura, Darek Wojciechowski, Daniel Zelezik, Artur … i wiele, wiele innych osób…
WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ!