22 lipca 2022 roku na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim miała miejsce ceremonia pożegnania z klubem Warta Poznań - Andrzeja Żurawskiego! Faceta, który do klubu z Dolnej Wildy w Poznaniu trafił już w 1964 roku, czyli ponad 57 lat temu. Faceta, który od samego początku do końca był wierny zielono - białym barwom. I wreszcie faceta, który w klubie pełnił funkcję piłkarza, trenera, działacza. Kilka dni temu wszystko uległo zmianie. Andrzej Żurawski udał się na zasłużoną emeryturę.
Hellosport, w mojej postaci, również miał okazję współpracować z w/w osobą. Z całej tej współpracy bardzo dobrze zapamiętałem trzy, kluczowe dla mnie momenty. O jednym z nich nie będę Wam pisał. O dwóch pozostałych momentach chętnie wspomnę, ponieważ one przeważają o tym, że o trenerze Żurawskim zawsze będę wspominał pozytywnie.
A więc... - kiedy miałem 10 lat, przyjechałem na mój pierwszy trening (prowadził go właśnie nasz bohater) w Warcie Poznań. Nic wielkiego, normalna rzecz. Okazało się jednak, że pomyliłem godziny i spóźniłem się na niego 30 minut. Byłem tak przerażony tym faktem, że już wyobrażałem sobie zachowanie trenera, który nie dopuszcza mnie do zajęć, wyrabiając sobie o mnie opinię chłopca niezdyscyplinowanego. Nic z tych rzeczy! "Żuraw" pozwolił mi ganiać za piłką z resztą drużyny, podtrzymał mnie na duchu, a nawet dodawał otuchy podczas pierwszego "zielono - białego" treningu w moim życiu. Niewątpliwie, takie zachowanie trenera bardzo mi pomogło, a nawet spowodowało, że na każdy kolejny trening przybywałem dużo przed czasem, a już podczas samych zajęć angażowałem się na 110%.
Druga sytuacja, jaka zapadła mi w pamięci miała miejsce około 1987 roku. Mniej więcej, ponieważ dokładnej daty nie pamiętam. My, młodzi juniorzy "zielonych", prowadzeni przez innego szkoleniowca, przegrywaliśmy mecz za meczem. Wyglądało to żałośnie, kiedy wychodząc na boisko, jeszcze przed meczem - nasi rywale dopisywali sobie w tabeli 2 punkty (wówczas chyba obowiązywał jeszcze system 2 punktów za zwycięstwo). I nagle, jak grom z jasnego nieba spadła na nas wiadomość, że naszą drużynę przejmuje Andrzej Żurawski. Wiedzieliśmy, że jest to znakomity fachowiec, a wielu z nas znało go już z początków naszej piłkarskiej "kariery". I co się wówczas wydarzyło? Ten gość, tak potrafił w kilka dni dotrzeć do naszych "głów", że od kolejnego pojedynku nie przegraliśmy meczu przez trzynaście weekendów z rzędu. To był jakiś cud. Totalna przemiana. Już od pierwszego treningu z p. Andrzejem uwierzyliśmy, że możemy zacząć wygrywać. Z meczu na mecz pięliśmy się w górę tabeli, a nasi rywale do spotkań z nami nie przystępowali już jako faworyci. I tak pozostało przez długi czas...